Reklama

REGIONTEMAT DNIAWIADOMOŚCI

Święto Odzyskania Niepodległości. Czas zadumy nad wolnością

Reklama

11 listopada – wielkie święto Polaków. 105 lat temu Polska zrzuciła kajdany niewoli. Otrzepała się z łańcuchów i stała się wolnym krajem. 11 listopada to święto radości. Polacy wyszli na ulice z biało czerwonymi flagami, skandując „Wolna Polska”, skacząc sobie w ramiona, płacząc ze szczęścia! Ten dzień będziemy świętować w całym regionie.

I dziś chciałbym przypomnieć dwa lokalne epizody walki o wolność. Zdarzenia te obrazują, że radość 1918 roku okupiona była krwią. Że wolność kosztuje. A cena za nią jest często największa.

Oba incydenty dotyczą powstania styczniowego, które było areną wielu walk i potyczek na północnym Mazowszu.

Nazwa Żuromin 30 razy pojawia się w książce profesora Ryszarda Juszkiewicza „Powstanie styczniowe na północnym Mazowszu”, czytamy tu również o Bądzynie, Bieżuniu, Brudnicach, Chamsku, Chromakowie, Dąbrowie, Dębsku, Dziwach, Galuminie, Kuczborku, Lubowidzu, Lutocinie, Nadratowie, Osówce, Poniatowie, Rozwozinie, Zielonej czy Zieluniu.

Teren dzisiejszego powiatu żuromińskiego.

Codziennie gdzieś przemykamy przez te miejscowości, a kiedyś tymi drogami przejeżdżały wojska carskie, w tych lasach kryli się powstańcy. Do dziś w okolicach cmentarza w Żurominie na ornych polach odnajdowane są ołowiane pociski charakterystyczne dla broni carskiej armii.

Te kule wymierzone były do ludzi. Każda mogła nieść śmierć.

Masakra w Jakubowie 

Między Chromakowem i Przeradzem był folwark szlachecki, który nosił właśnie tę nazwę. Budynki dworskie, czworaki, zabudowania gospodarcze, a wśród nich duża owczarnia – budynek, który był świadkiem ludzkiej tragedii.
To właśnie w tym folwarku miała finał jedna z największych potyczek powstania styczniowego na północnym Mazowszu – Bitwa pod Chromakowem.
Powstańcami dowodził kapitan Piotr Szmajs. Oddziały partyzantów zaatakowały wojska zaborcy piechotą, kawaleria i kosynierami.
Niestety atak w pewnym momencie nie przebiegał po myśli kapitana i kosynierzy musieli wycofać się do pobliskiego Jakubowa. W czasie walki część kosynierów ukryła się w dworskiej owczarni i nie chciała się poddać.
Atakujący podpalili owczarnię wraz ze znajdującymi się w niej powstańcami. Zginęło 120 osób. Ciała ich ekshumowano w 1921 roku i przewieziono na cmentarz w Lutocinie.

Współcześnie w miejscu owczarni Żuromińska Grupa Historyczna zainstalowała krzyż i tablicę upamiętniającą to tragiczne wydarzenie. Krzyż ma charakterystyczny kształt. Wykuty jest z dwóch skrzyżowanych kos.

Żydowski Leonidas

Drugie zdarzenie miało miejsce pod Rozwozinem. Siły powstańcze starły się z oddziałami rosyjskimi. Ponad stuosobowym oddziałem powstańczym dowodził Stanisław Zgliczyński pseudonim Kuszaba.
Oddział rosyjski miał prawie 300 zaprawionych w bojach żołnierzy. Powstańcy przez kilka godzin opierali się skutecznie siłom wroga. Pozycje ich oparte były o broniony mokradłami las olchowy. W końcu powstańcy musieli opuścić swoje pozycje. Moment odwrotu to najniebezpieczniejszy element tego rodzaju walk. Najbliższy las, w którym mogli schronić się powstańcy, był o dwa kilometry od oddziału.
Polakom udało się dotrzeć do lasu.
Było to okupione bohaterska śmiercią Żyda Samuela Posnera.
To dowódca niewielkiej drużyny stanął między Moskalami i powstańcami. Dzięki brawurowej akcji dał czas Polakom dotrzeć do lasu i skryć się wśród drzew.
Niestety sam przypłacił to życiem. Samuel Posner został zastrzelony podczas bitwy. Kula ugodziła go w oko. Od kul Rosjan zginęli również jego towarzysze.

Aleksander Kraushar o tym zdarzeniu pisze tak: „Posner na czele swego oddziału ruszył na przeciwnika i natarciem energicznym powstrzymał dalszy jego pochód, w trakcie udało się dowódcy Strzeleckiemu wyprowadzić spod ognia resztę oddziału powstańczego.
Podczas tej potyczki kula nieprzyjaciela trafiła Posnera w oko i położyła go na miejscu trupem.”
Ciało młodzieńca odszukano nazajutrz. Miejscowa ludność i resztki powstańcze przenieśli je na cmentarz żydowski w Żurominie, gdzie do dziś spoczywają w nieznanej mogile.

Historia niewolonej Polski usłana jest setkami takich historii. Bohaterskich zrywów i poświęceń. Tysiące kropel krwi drążyło skałę ruskiej niewoli. Niewoli pruskiej, niewoli austriackiej. Tysiące kropel jak tysiące łez.
Potrzeba było 123 lat, żeby ta skała puściła. Pękła pod ich naporem.
I choć cieszyć nam się dziś wypada, to pamiętajmy o tych, których tragedie do naszej wolności się przyczyniły.
Słowo Ojczyzna wiele dla nich znaczyło.

Bo jak pisał Bogusław Żurakowski…

„Słowa ojczyzna nie należy wymawiać zbyt często
Ani zbyt szybko, aby nie zatraciło sensu
Powierzonego przez przodków. Lepiej słowo to
Po prostu zawinąć w płótna strzęp i położyć
Na dno rodzinnej szkatuły, pomiędzy srebrne monety
I fotografie z rdzawymi plamami, jakie odziedziczyliśmy.
Słowo ojczyzna należy czasem wydobywać, na przykład
Na Święto Zmarłych lub Święto Zmartwychwstania, i
Kłaść na białym obrusie; polerować, jak się przeciera
Zmęczone oczy (…)”

Dziś bić się nie musimy, a patriotyzm można okazywać sumienną pracą, miłością do bliskich i szacunkiem do ludzi.

 

Jeśli znalazłeś błąd w tekście, prosimy o powiadomienie nas. Aby to zrobić, zaznacz wybrany fragment, a następnie wciśnij jednocześnie klawisze„Ctrl” i „Enter”.

Może zainteresuje Cię także.../ Reklama

Adam Ejnik

dziennikarz, wydawca

Więcej wiadomości z tej kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
Skip to content

Zgłoszenie błędu w tekście

Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: